Pod presją oczekiwań

Jak obecna sytuacja kryzysowa pozwala nam odkryć nowe oblicze nas samych? W obliczu zacieśniającego się zniewolenia przez otaczający nas, wszechobecny lęk, pozwalam sobie na kilka refleksji związanych z trudną, kryzysową sytuacją społeczną i uruchomieniem licznych mechanizmów obronnych przez nią wyzwalanych.

Kryzys związany z zagrożeniem zdrowia i życia weryfikuje wiedzę o sobie samym. Ujawniają się emocje, istnienia których nie byliśmy dotąd świadomi. Brak tolerancji dla takiego siebie, brak zgody na utratę kontroli, sprawstwa, zagrożenie zdrowia i życia, paraliżują także tych, którzy dotąd ochoczo nieśli pomoc służąc ochronie naszego zdrowia i życia. 

Czym jest presja społeczna?

Presja otoczenia to nacisk, który jest wywoływany na jednostkę lub grupę społeczną przez innych ludzi. Ma ona na celu zmuszenie do konkretnych działań lub zachowań – nawet takich, które są niezgodne z wyznawanymi wartościami, chęciami i sposobem myślenia. Z pojęciem presji społecznej często wiąże się też szantaż. Grupa, która stawia oczekiwania, może posunąć się do różnego rodzaju metod, aby osiągnąć zamierzony cel.

Presja społeczna wiąże się z konkretnymi oczekiwaniami drugiej strony. Może dotyczyć ona podjęcia ważnej decyzji lub określonego sposobu postępowania. Osoba, która znajduje się pod presją otoczenia określana jest mianem konformisty.

Zdarza się, że presja społeczna może odnieść pozytywny skutek na decyzje podejmowane przez autorytety i władzę. Dotyczy to np. przyjęcia określonej ustawy. Problem pojawia się jednak, gdy pod wpływem presji społecznej dana jednostka lub grupa ludzi zaczyna odczuwać negatywne emocje i napięcie psychiczne, a radzenie sobie z sytuacją przerasta jej możliwości.

Od jakich czynników zależy presja wywierana przez otoczenie?


O skuteczności presji społecznej decyduje kilka czynników. Są to:

  • bliskość relacji między osobą wywierającą wpływ i będącą pod jego działaniem,
  • liczba osób mających zdolność wpływania na innych,
  • siła przekonywania.

Siła przekonywania w odniesieniu do presji społecznej może zależeć od statusu społecznego, autorytetu, posiadanej władzy.

Dlaczego poddajemy się presji społecznej?

Jednym z uczuć odpowiedzialnych za ten stan jest towarzyszący nam od narodzin do śmierci lęk.  Często pełni on funkcje obronne uruchamiane przez sygnały płynące z mózgu przewidującego niebezpieczeństwo. Nie jest istotne, jak bardzo realne. Jego zadaniem jest przygotowanie nas do walki lub ucieczki i na stłumienie go w zasadzie nie ma większych szans. Odezwie się wkrótce ze zwiększoną siłą, wykorzystując najbliższą okazję do wyzwolenia. Świadomość lęku i gotowość konfrontacji z nim otwiera możliwość zbliżenia się do innych uczuć: złości i poczucia bezradności wobec zaistniałej sytuacji. Rozmowa o innych uczuciach w kontekście lęku pokazuje potrzebę bycia wysłuchanym, nawet jeśli nie znajdziemy na niego recepty.

Relacja z drugim człowiekiem, rozmowa, aktywność – zarówno ta związana z odpoczynkiem, jak i z pracą, to skuteczne sposoby radzenia sobie z lękiem. Nie zawsze jednak musimy z nim walczyć. Lęk może być ważnym uczuciem konfrontującym nas z samym sobą. Z beznadziejnością, poczuciem osamotnienia wobec presji i oczekiwań.

Kto jest poddawany presji otoczenia?


Na bycie pod wpływem presji otoczenia narażona jest niemal każda jednostka lub grupa społeczna.  Ofiarą wywierania wpływu może być także dziecko w każdym wieku. Wielu ekspertów w dziedzinie psychologii uważa jednak, że zdecydowanie łatwiej wpływać na zachowania grupy niż jednostki.

Presja społeczna może przybierać różne formy. Różne są także jej źródła. Grupa lub jednostka może być poddawana wpływom ze strony szefostwa, rodziny, społeczeństwa, władzy, a nawet bardzo bliskich osób. Warto zdawać sobie sprawę, że presję wywierają także media (telewizja, internet, media społecznościowe).

Jak presja społeczna wpływa na pracowników ochrony zdrowia?


W obecnej sytuacji oczy społeczeństwa z wiadomych względów zwrócone są w stronę działań służb medycznych, chodzi przecież o nasze zdrowie i życie. Jak wpływa to na pracowników ochrony zdrowia? W sytuacji, kiedy ktoś nas ocenia, nie istotne: dobrze, czy źle, dochodzi do naruszenia poczucia własnej wartości i to nie tylko u osób o „stalowym” ego. Każdy człowiek ma potrzebę zaistnieć w najlepszej wersji siebie, a w zawodach związanych z pomocą medyczną jest to możliwe. Świadczenie pomocy czyni nas iluzorycznie silnymi, co motywuje do jeszcze większego wysiłku. Wyleczeni pacjenci, radość ich rodzin dostarczają gratyfikacji w postaci zadowolenia i przyjemnej satysfakcji, co motywuje nas do dalszej pracy. Budujemy obraz samego siebie w oparciu o to, jak realizujemy potrzeby innych ludzi…

Wydawać by się mogło, że szkodliwa, demotywująca i naruszająca poczucie własnej wartości jest krytyka, ale tak to nie działa. Doskonałe opinie ze strony otoczenia, pacjentów i ich rodzin podnoszą poprzeczkę. Wszechobecność oceny, która zaczyna się bardzo wcześnie, w rodzinach, a potem kontynuuje w pracy, w mediach, czyni nas bezbronnymi. Odbieramy sobie zatem prawo do przeżywania ważnych emocji związanych z bezradnością, lękiem, utratą kontroli. Sparaliżowani presją czekającej nas oceny tracimy odporność. W pogoni za coraz lepszą wersją siebie zaczynamy źle znosić komplementy, wypieramy je i demaskujemy.

Podziw i wiara w nasze umiejętności, zwłaszcza w sytuacji kryzysowej, kiedy nie mamy pomysłu na rozwiązanie, powoduje, że czujemy się jak oszuści i jedyne co przychodzi nam do głowy, to uciec. Od takiego siebie, od ludzi, od problemu, od pracy. Byle dalej, bo sytuacja, w której znaleźliśmy się wszyscy – standardowo – ochoczo niosący pomoc, uruchamia w nas mechanizmy obronne, o istnieniu których nie mieliśmy pojęcia. Ucieczka rozwiąże problem na chwilę. Napięcie jednak wróci ze zdwojoną siłą w postaci zawodu, poczucia winy i najbardziej niszczącego z uczuć – wstydu.

Jak radzić sobie z presją otoczenia?


Każdy radzi sobie z presją otoczenia na swój własny sposób. Osoby, które odczuwają, że są na nich wymuszane działanie niezgodne z przekonaniami i sumieniem, mogą zabrać głos. Niekiedy szczera rozmowa wystarcza – osoba wywierająca wpływ może nie zdawać sobie sprawy ze swojego postępowania i jego konsekwencji.

Osoby, które są narażone na presję otoczenia (np. medycy), powinny nauczyć się radzić sobie ze stresem i negatywnymi emocjami. Tutaj pomocna jest psychoterapia lub treningi asertywności. Umiejętności te pozwalają na odwrócenie uwagi od negatywnych uczuć, jasnego wyrażania swojego zdania, zmniejszenie podatności na manipulację. Trzeba jednak pamiętać, że jest to praca nad sobą, która wymaga czasu i cierpliwości. Jednak zdecydowanie warto podjąć taką próbę.

Nie ma gotowych rozwiązań a sytuacja, w jakiej znaleźliśmy się dopiero dostarczy nam nowych doświadczeń i być może odpowie na pytanie o sens. Dlatego zanim damy się wciągnąć w wir paniki, pozwólmy zadziałać temu, co najprostsze: relacji z drugim człowiekiem, która pozwala każdego dnia doświadczać innego, unikatowego świata będącego indywidualnym, niepowtarzalnym wzorem utkanym z innych doświadczeń. Czego uczy taka relacja? Przede wszystkim uświadamia nam, że jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni. Nie ma pacjentów, w sytuacji, kiedy nie ma lekarza i nie ma lekarza, jeśli nie ma pacjentów. Nie istnieje dzień bez nocy, dobro bez zła i światłość bez ciemności.  Doświadczanie drugiego człowieka uczy pokory i unikania protekcjonalnej pewności siebie. Tego, że nie ma gotowych rozwiązań. Jest dawanie uwagi i rzetelna praca nie tylko w kontekście wiedzy, ale również umiejętności bycia z drugim człowiekiem w trakcie trudnego czasu choroby. Czasu pełnego lęków, wątpliwości, pytań bez odpowiedzi, rozczarowania sobą i światem, konfrontacji z wszechobecną hipokryzją.

Żeby nie kończyć zbędnym patosem, proponuję historię niosącą ze sobą przesłanie. Zwłaszcza teraz wydaje się ono być ważne i użyteczne. 

Był sobie kiedyś drwal, który zgłosił się do pracy przy wyrębie lasu. Ponieważ zarobek był dobry, postanowił przyłożyć się do powierzonych mu obowiązków. Pierwszego dnia ściął dwadzieścia drzew. Majster pogratulował mu, a drwal zachęcony sukcesem następnego dnia postanowił ściąć więcej. Wstał o świcie, kiedy wszyscy jeszcze spali i ruszył do lasu. Pomimo wysiłku, udało mu się ściąć piętnaście drzew. Pomyślał, że chyba jest zmęczony i postanowił pójść wcześniej spać. Wstał skoro świt z zamiarem pobicia swego rekordu, ale tym razem nie doszedł nawet do połowy. Następnego dnia udało mu się ściąć tylko siedem, potem cztery, a ostatniego dnia tylko jedno drzewo. Przerażony perspektywą wyrzucenia z pracy drwal rozważał, czy pójść do majstra, zapewniając, że pracował z całych sił i prosić jeszcze o szansę, czy po prostu uciec. W końcu zdecydował, że porozmawia. Majster uważnie wysłuchał drwala, po czym zapytał:

– Kiedy ostatnio ostrzyłeś swój topór?

–Nie miałem czasu, byłem zajęty ścinaniem drzew…

Gdzieś w głębokiej piwnicy swoich pokoleniowych zasobów mamy narzędzia, o istnieniu których nie mamy pojęcia. Wystarczy je wydobyć, naostrzyć i przywrócić do życia.

 

 

                 Ewa Przygońska

Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna w Lubinie